niedziela, 16 października 2016

Rozdział II

Drużyna 7 - Konoha - ranek

Cała piątka wyruszyła wczesnym świtem do Konohy. Mizuki i Kakashi z powodzeniem ignorowali pojękiwanie Naruto, który był ledwo przytomny. Gorzej z Sakurą, która co jakiś czas wdawała się w kłótnie z Naruto, że ma się zamknąć. Sasuke szedł z boku widocznie skupiony na terenie dookoła i drogą która znajdowała się przed nimi. Kakashi szedł przodem czytając swoją lekturę natomiast Mizuki zajęła tyły.

Kunoichi należała do bardzo roztargnionych osób, szybko odpływała myślami daleko stąd, dlatego też nie zwracała zbytniej uwagi na pytania Naruto. 

- Miiiizuuu-chan - zagadał przeciągle Uzumaki wyrównując szereg z dziewczyną. Sakura stanęła po przeciwnej stronie Arashi, spoglądając na jej twarz. Lekkim kuksańcem w bok przywołała Mizuki do porządku, a ta szybko ocknęła się i przebiegła wzrokiem po swoich towarzyszach.

- Mówiliście coś? - zapytała odsuwając z twarzy niesforne kosmyki włosów. 

- Pytałem o twój klan! - obruszył się Naruto, odwracając spojrzenie i zakładając obie ręce za głowę. 

Mizuki w konsternacji spojrzała w niebo. Nie należała do osób lubiących mówić o sobie. Zawsze unikała tematu o klanie jak ognia, bo zwyczajnie nie wiedziała nic. 

- Nie wiem - potargała włosy młodego Uzumakiego. Spojrzał na nią wydając z siebie przeciągły dźwięk zdezorientowania. 

- Nie wiesz? - wtrąciła Sakura lustrując wzrokiem Mizuki. 

- Nie wiem. Nigdy nie poznałam historii klanu. Wiem tyle ila sama przeżyłam i sie nauczyłam - wzruszyła ramionami z nadzieją, że rozmowe uznają za zakończoną. 

- Opowiedz - przemówił Uchiha równie zainteresowany. Wiedział kilka szczegółów o władaniu wodą, a także to, że Mizuki jest zbiegłym ninja. 

Kunoichi westchnęła. Nie miała prawa ukrywać przed nimi podstawowych informacji i doskonale o tym wiedziała, skoro przez następne kilka dni, a może tygodni miała tu zostać. Szybko w głowie ułożyła strategię opowieści tak by pominąć niektóre szczegóły. 

- Klan Arashi włada wodą. Nie mamy żadnych sharinganów, byakuganów i tak dalej. Wszystko potrafi zastąpić woda. Ukryta w skałach, w ziemi, rzeki, morze, oceany. Każda najmniejsza forma daje nam siłę do walki. Z opowieści mojego taty byliśmy jednym z niepokonanych klanów. W trosce o moje bezpieczeństwo gdy byłam jeszcze dzieckiwm wyprowadziliśmy się. Niedługo jednak po tym bo gdy miałam dwa lata w najeździe na wioske zginęła moja matka. Opiekę przejął mój tata, a słuch po reszcie klanu zaginął. Tyle wiem od ojca. W każdym razie klan ma niesamowite zdolności, które wymagają wiele pracy. Wiele naszych technik jest nie do skopiowania, ponieważ wymagają innego kekke genkai - zakończyła Mizuki spoglądając na towarzystwo. 

Nawet sam Kakashi przerwał czytanie widocznie zajęty myśleniem. Kunoichi miała to imię w głowie, przekonana że gdzieś je słyszała. 

- Dlaczego zatem nie mogliśmy wykryć twojej czakry chociażby na drzewie? - spytał Sasuke kątem oka przypatrując się dziewczynie. 

- To całkiem proste. Nasz klan idealnie nadaje się do szpiegostwa, bo woda wokół nas blokuje wypływanie czakry. Dlatego nie mogliście mnie wyczuć, natomiast ja was mogę przez wodę w ziemi - uśmiechnęła się do Uchihy, który ze zmarszczonymi brwiami widocznie nad czymś myślał. 

Naruto podekscytowany pisnął. Uśmiechał się szeroko widocznie gotów zadać kolejne pytanie, ale przeszkodził mu sensei.

- Nawet ja nie potrafię czytać w twoich myślach - odparł wyprany z emocji. 

- Tylko sharingany posiadają tę zdolność, czyż nie? 

- Mistrz Kakashi ma sharingana dlatego jest taki niesamowity! Kopiujący ninja jest właśnie naszym trenerem! - krzyknął Naruto. W głowie Mizuki panował istny chaos gdy próbowała sobie przypomnieć skąd go zna. Nim zdążyła zadać jakiekolwiek pytanie, znaleźli się przed ogromną bramą Konohy, przez którą swobodnie przeszli.

Kakashi zatrzymał się, dając znak ruchem ręki by drużyna ustawiła się w szeregu przed nim. Posłusznie i sprawnie ustawili się czekając na dalsze polecenia.

- To koniec waszej misji. Mizuki idziesz ze mną do Hokage, gdzie złożę raport. A wy widzicie się ze mną o 7 rano jutro na treningu - uśmiechnął się przez maskę co wywnioskowali z zamknięgo prawego oka. 

Mizuki ruszyła za Kakashim przyglądając sie Konosze od wewnątrz. Czuła panującą tu ciepłą atmosferę i gwar mimo tak wczesnej pory. 

- Podoba Ci się? - zagadał Hatake przyglądając sie towarzyszce.

- Tak, jest.. - nie dokończyła myśli, ponieważ przerwał jej donośny krzyk.

- KAAAAKASHI - przed sobą ujrzała dość specyficzną osobę. Czarne błyszczące włosy, równo przycięte, wyraziste brwi, wystające kości policzkowe oraz ten zielony obcisły stró przylegający do wysokiej i umięśnionej postury mężczyzny. 

- Gai, nie mam czasu na głupie konkurencje. I tak wygrywam - żachnął się Kakashi. 

- A co to za piękna pani? - poruszył znacząco brwiami jonin w kierunku Mizuki, która czuła się niekomfortowo. Ze skrzywioną miną postanowiła się przedstawić.

- Arashi Mizuki - podała mu dłoń, którą przyjął delikatnie całując. 

- Możesz mi mówić Gai-sensei! Jestem lepszym trenerem od Kakashiego, przystojniejszym, a także zwą mnie mistrzem taijutsu! - zaapelował mężczyzna przybierając poze amanta. Uniósł kciuk w górę na co Mizuki zaśmiała się zakrywając twarz. 

- Mamy sprawę do Hokage także wybacz, Gai, ale musimy iść - złapał za rękę kunoichi i wskoczył na najbliższy blok. 

Biegli i skakali jeszcze przez kilka miejsc gdy w końcu im oczom ukazał się budynek ze znakiem Ognia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz